Na stronach ekonomicznych GW z 21 lipca pojawiła się informacja o planowanym sporze zbiorowym przeciwko spółkom z grupy Volkswagen w związku z aferą spalinową. Pozwy mają być składane przeciwko każdej spółce z grupy oddzielnie, a ich podstawą – przepisy o czynach niedozwolonych. Powodowie chcą twierdzić, iż wprowadzenie do obrotu auta niezgodnego ze świadectwem homologacji i posiadającego prawnie niedopuszczalne oprogramowanie jest deliktem, a szkoda nabywcy polega na posiadaniu samochodu niezgodnego z normami. W artykule pojawił się jednocześnie komentarz, że tak skonstruowane powództwo nie ma wielkich szans na uwzględnienie, a wygrana byłaby bardziej prawdopodobna, gdyby oprzeć je na przepisach o nienależytym wykonaniu zobowiązania przez dilera, który sprzedał auto inne, niż opisane w świadectwie homologacji. Diler zobowiązany do wypłaty odszkodowań mógłby domagać się zwrotu wypłaconych kwot od producenta aut.
Przy okazji tej dyskusji warto przypomnieć, że Sąd Najwyższy już kilkanaście lat temu wydał przełomowy wyrok, w którym potwierdził, że dostawca może być w określonych sytuacjach odpowiedzialny za zobowiązania dilerów, za pomocą których prowadzi sprzedaż swoich towarów (III CKN 29/01). Co więcej – wyrok ten zapadł również na gruncie sprawy „samochodowej”, na kanwie żądania nabywcy auta, który od dostawcy (producenta), a nie od dilera, z którym zawarł umowę sprzedaży, postanowił domagać się zwrotu zapłaconej dilerowi ceny za samochód, wobec jego niedostarczenia. Sąd Najwyższy w uzasadnieniu tego orzeczenia podkreślił, że dostawca odpowiada za pomocnictwo do deliktu (na gruncie art. 422 KC), albowiem ma prawny obowiązek względem nabywców swoich towarów badania rzetelności dilera i nadzoru nad jego działalnością handlową, skoro za jego pośrednictwem, jako autoryzowanego dystrybutora, prowadzi sprzedaż towarów pod swoją marką.
Wydaje się, że lektura powołanego wyżej wyroku powinna być obowiązkowa zarówno dla grupy powodów zamierzających skierować swoje żądania wobec spółek z grupy Volkswagena, jak i dla potencjalnych pozwanych, którym zarzuca się odpowiedzialność za Dieselgate. W tym precedensowym orzeczeniu Sąd Najwyższy odrzucił bowiem tak podstawowy – jak by się z pozoru wydawało – argument, iż tylko diler – jako podmiot prowadzący działalność gospodarczą we własnym imieniu i na własny rachunek – może odpowiadać za ewentualne nienależyte wykonanie zobowiązania wobec nabywcy rzeczy. Co więcej, odpowiedzialność dostawcy (producenta aut) w omawianym wyżej przypadku oparta została nie na przepisach o zobowiązaniach umownych, lecz właśnie na odpowiedzialności deliktowej. Skoro za delikt sądy polskie uznają niewywiązanie się przez dilera z dostawy samochodu, przyjmując jednocześnie, że brak kontroli nad nimi ze strony dostawcy może spełniać przesłanki pomocnictwa do takiego deliktu, to….? Celowo zawieszam głos i pozostawiam zdanie niedokończone. Sama z uwagą będę śledzić losy pozwu zbiorowego, a przede wszystkim – zastosowaną w postępowaniu argumentację.