Precedens, a nie trik

Sierpień 9, 2018

4a2 sierpnia 2018 r. Sąd Najwyższy w Składzie Siedmiu Sędziów w sprawie o sygnaturze III UZP 4/18 wydał postanowienie, którym m.in. zawiesił stosowanie art. 111 § 1 i 1a, art. 37 i art. 39 ustawy z dnia 8 grudnia 2017 r. o Sądzie Najwyższym. Mówi o nim cała Polska. W odniesieniu do zastosowanego przez Sąd Najwyższy zabezpieczenia padają argumenty o triku prawnym, ekwilibrystyce.

 

Postanowienie Sądu Najwyższego, które przeczytałam z ogromnym zainteresowaniem, skłoniło mnie jednak nie do dywagacji na temat prawa konstytucyjnego, które nie jest głównym przedmiotem moich zawodowych zainteresowań (choć być może niebawem stać się będzie musiało), lecz wywołało we mnie refleksje na temat kamienia milowego prawa dystrybucji, jakim był wyrok Trybunału Sprawiedliwości (piątej izby) z 9 listopada 2000 r. w sprawie Ingmar GB Ltd. przeciwko Eaton Leonard Technologies Inc. (C-381/98, niedostępny w polskiej wersji językowej). Przed orzeczeniem Ingmar nazwanie jednej z podstawowych reguł prawa prywatnego międzynarodowego czyli zasady swobody wyboru prawa w umowie międzynarodowej „zwykłą klauzulą” mogło się wydawać świętokradztwem.

Strony postępowania łączyła umowa agencyjna, na mocy której agent (Ingmar, spółka prawa angielskiego) wykonywała na rzecz dającego zlecenie (Eaton, spółki prawa stanu Kalifornia) czynności agencyjne na terytorium Wielkiej Brytanii. Strony umowy przewidziały jednak, że do zawartej pomiędzy nimi umowy zastosowanie znajdzie prawo stanu Kalifornia. Po wypowiedzeniu umowy przez dającego zlecenie (po siedmiu latach jej obowiązywania), Ingmar zgłosił roszczenia o zapłatę prowizji i odszkodowania z tytułu rozwiązania umowy przed sądem w Anglii. Swoje roszczenia oparł na obowiązującym prawie angielskim (Commercial Agents Regulations, 1993), przewidującym m.in., że nie znajduje ono zastosowania, o ile strony umowy agencyjnej postanowią, że rządzona jest ona prawem innego państwa członkowskiego. Sąd pierwszej instancji w swoim orzeczeniu wskazał, że do umowy znajduje zastosowanie prawo stanu Kalifornia, z czym nie zgodził się Ingmar. Na skutek wniesionej apelacji sąd odwoławczy zawiesił postępowanie i wystąpił z następującym pytaniem prejudycjalnym do Trybunału:

Zgodnie z prawem angielskim prawo właściwe będzie miało zastosowanie jako wybrane przez strony umowy, chyba że istnieją względy porządku publicznego, takie jak przepis nadrzędny nakazujący niestosowanie go. Czy wobec tego przepisy Dyrektywy Rady 86/653/EWG, implementowane do ustawodawstw Państw Członkowskich, a w szczególności przepisy odnoszące się do wypłaty odszkodowań agentom w przypadku rozwiązania ich umów z dającymi zlecenie, mają zastosowanie, gdy: a) dający zlecenie wyznacza wyłącznego agenta w Zjednoczonym Królestwie i Republice Irlandii do sprzedaży jego produktów w tym kraju; oraz b) w odniesieniu do sprzedaży produktów w Zjednoczonym Królestwie agent prowadzi działalność w Zjednoczonym Królestwie; oraz c) dający zlecenie jest spółką zarejestrowaną w państwie nienależącym do UE, w szczególności w stanie Kalifornia w Stanach Zjednoczonych, i tam się ma siedzibę; oraz d) wyraźnie wskazane prawo właściwe dla umowy między stronami to prawo stanu Kalifornia, USA?

Jak to podsumował Trybunał w 14 punkcie wyroku, w swoim pytaniu sąd krajowy zmierzał zasadniczo do ustalenia, czy artykuły 17 i 18 Dyrektywy, które gwarantują przedstawicielom handlowym (agentom) pewne prawa po rozwiązaniu umowy agencyjnej, powinny być stosowane, jeżeli przedstawiciel handlowy prowadził działalność w państwie członkowskim, podczas gdy dający zlecenie ma siedzibę w państwie trzecim, a klauzula umowy przewiduje, że umowa podlega prawu tego państwa. Dla przypomnienia: Dyrektywa Rady 86/653/EWG w sprawie koordynacji ustawodawstw Państw Członkowskich odnoszących się do  przedstawicieli handlowych działających na własny rachunek w artykułach 17 i 18 przewiduje warunki wypłaty agentowi świadczenia wyrównawczego (tzw. model niemiecki) lub odszkodowania (tzw. model francuski) po rozwiązaniu umowy agencyjnej.

Co ciekawe, pomiędzy stronami postępowania nie było sporu, że swoboda wyboru przez strony umowy systemu prawa, w ramach którego chcą, by ich stosunki umowne były regulowane, stanowi podstawową zasadę międzynarodowego prawa prywatnego i że swoboda ta może być wyłączona jedynie przez przepisy bezwzględnie obowiązujące. Inaczej jednak definiowały warunki, jakie owe przepisy bezwzględnie obowiązujące muszą spełniać, by wyłączyć zasadę swobody wyboru prawa. Eaton był zdania, że takie przepisy pojawiają się w sytuacjach nadzwyczajnych i nie ma powodu, by stosować Dyrektywę do podmiotów założonych poza Wspólnotą, gdyż celem Dyrektywy jest harmonizacja przepisów państw członkowskich. Ingmar – wspierany m.in. przez Komisję Europejską – prezentował pogląd, iż pytanie o terytorialny zakres dyrektywy jest pytaniem o prawo wspólnotowe. Cele Dyrektywy wymagają, aby jej przepisy były stosowane do wszystkich przedstawicieli handlowych mających siedzibę w państwie członkowskim, bez względu na przynależność państwową lub siedzibę dającego zlecenie.

Trybunał wskazał po pierwsze na cel Dyrektywy, jakim jest w szczególności ochrona przedstawiciela handlowego po rozwiązaniu umowy, i podkreślił, że – mimo możliwości wyboru reżimu odpowiedzialności między świadczeniem wyrównawczym a odszkodowaniem – artykuły 17 i 18 Dyrektywy określają dokładne ramy, w których państwa członkowskie mogą korzystać ze swobody implementowania jej przepisów. Bezwzględnie obowiązujący (ang.: „mandatory”, niem.: „zwingend”) charakter tych zasad potwierdza fakt, że zgodnie z artykułem 19 Dyrektywy strony umowy nie mogą ich zmieniać na niekorzyść przedstawiciela handlowego (agenta) przed wygaśnięciem umowy. Po drugie uznał, iż środki harmonizujące przewidziane w Dyrektywie mają na celu, między innymi, wyeliminowanie ograniczeń w prowadzeniu działalności przez przedstawicieli handlowych, ujednolicenie warunków konkurencji we Wspólnocie oraz zwiększenie bezpieczeństwa transakcji handlowych. Celem systemu ustanowionego w artykułach 17-19 Dyrektywy jest zatem ochrona, w odniesieniu do wszystkich przedstawicieli handlowych, swobody przedsiębiorczości oraz funkcjonowania niezakłóconej konkurencji na rynku wewnętrznym. Przepisy te muszą być zatem przestrzegane w całej Wspólnocie, jeżeli te cele Traktatu mają zostać osiągnięte.

Trybunał rozstrzygnął zatem, że dla wspólnotowego porządku prawnego istotne jest, aby dający zlecenie mający siedzibę w państwie trzecim, którego przedstawiciel handlowy (agent) prowadzi działalność na terytorium Wspólnoty, nie mógł uchylać się od stosowania tych przepisów poprzez zwykłą klauzulę wyboru prawa. Cel, któremu służą omawiane przepisy, wymaga ich stosowania w sytuacji ścisłego związania ze Wspólnotą, w szczególności gdy agent prowadzi działalność na terytorium państwa członkowskiego, bez względu na to, jakie prawo strony zamierzały zastosować do umowy.

Kto by pomyślał, że święta zasada swobody wyboru prawa pomiędzy stronami zupełnie zwyczajnej umowy cywilnej, zostanie zbezczeszczona przez jakąś Dyrektywę? Że nagle agent, który przecież jako niezależny przedsiębiorca, świadomie wybierający prawo, pod jakim zawiera umowę, uzyska bezwzględną ochronę tylko dlatego, że ma siedzibę i prowadzi działalność w Unii Europejskiej? Kto by pomyślał? Jak się okazuje – Ingmar GB Ltd., prawnicy z kancelarii Fladgate, a potem już nie tylko Komisja Europejska, ale i Trybunał.

 

Warto się zatem powstrzymać od pochopnych ocen postanowienia SN jako „triku” i „ekwilibrystyki”.